Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pana Tytusa Wyczałka. Odszedł na wieczną wartę 22 października 2025 roku. Był człowiekiem obdarzonym ogromną kulturą osobistą i taktem – takim Go zapamiętamy na zawsze... Do roku 2022 wielokrotnie spotykał się z młodzieżą Regionalnej Szkoły Turystycznej w Polanicy-Zdroju. Zawsze życzliwy, punktualny i empatyczny. Mimo sędziwego wieku miał dobrą pamięć i wzrok. Fizycznie nie wyglądał na swoje metrykalne lata. Opowiadał ciekawie, a na potwierdzenie swojego udziału w wirach historii – posiłkował się dokumentami, wycinkami z gazet i publikacjami, z których często cytował, starannie zaznaczone fragmenty tekstu. Miał bogaty życiorys. W sercach i pamięci osób, które Go znały, pozostanie zapamiętany jako niezwykły Polaniczanin, ale sercem z Mielca – co zawsze podkreślał.
25 października 2025 roku delegacja szkoły wraz z Pocztem Sztandarowym pożegnała niezłomnego kapitana. Uroczystość odbyła się z udziałem Wojskowej Asysty Honorowej. Panie kapitanie, dziękujemy za wszystkie lekcje historii z pana udziałem i świadectwo patriotyzmu!
Pan Tytus Wyczałek ostatni raz, na zaproszenie dyrekcji, odwiedził szkołę 1 września 2022 roku. Podczas uroczystej inauguracji roku szkolnego 2022/2023 połączonej z 83. rocznicą wybuch II wojny światowej – był gościem honorowym wydarzenia. Będąc świadkiem tragizmu wojny, opowiedział jak wyglądało jego życie – życie dziecka podczas II wojny światowej w Mielcu.
Fragment wypowiedzi pana Wyczałka z 01.09.2022 roku. ,,W wakacje roku 1939 miałem 11 lat i jak wszyscy chłopcy w moim wieku bawiłem się w wojsko i grałem w piłkę. Chodziłem nad rzekę Wisłokę, która przepływała przez moje miasto rodzinne - Mielec. Przyglądałem się maszerującemu wojsku i stawałem na baczność, podczas gdy grano hymn państwowy. Byłem dumny z osiągnięć Polaków! Cieszyłem się - podobnie jak moi koledzy z wakacjami i z ukończenia czwartej klasy szkoły powszechnej w Mielcu. Nie miałem jako dziecko zielonego pojęcia, że to były ostanie beztroskie wakacje w moim życiu. W piątek 1 września 1939 roku dowiedziałem się z radia o bohaterskiej obronie Westerplatte. Oczami dziecka, na rynku w Mielcu widziałem maszerujących, niemieckich, młodych chłopców z formacji ,,Hitlerjugend”, którzy byli w podobnym wieku jak ja. Czułem grozę zbliżającej się wojny i potrzebę walki o wolność! Jako nastolatek musiałem niestety szybko wejść w inny świat”.
Pan Tytus Wyczałek był człowiekiem zwykłym, a zarazem niezwykłym. Człowiekiem czynu, który zawsze był wierny swojej Ojczyźnie. Podczas swojego długiego życia przejawiał wzorową aktywność i dumę z bycia Polakiem. Kiedy trzeba było, stawiał opór wobec wroga zewnętrznego i władzy komunistycznej. Ojczyzna była dla niego wielkim zbiorowym obowiązkiem.
Mimo upływającego czasu, pan Tytus Wyczałek należał do Stowarzyszenia Szarych Szeregów i Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – Obwód Ziemi Kłodzkiej. Niezależnie od stanu zdrowia i pogody reprezentował Związek w Poczcie Sztandarowym. Utrzymywał więzi przyjacielskie z członkami dawnej mieleckiej drużyny harcerskiej. Brał udział w licznych spotkaniach z uczniami i młodzieżą - w uroczystościach lokalnych i w rodzinnym Mielcu. Dbał o dobrą pamięć nieżyjących kolegów. Zawsze i wszędzie wykazywał bliskość więzi ze swoim narodem, krajem i całą jego historią. To poczucie więzi z rodziną, której na imię Polska, było wpisane w jego DNA i wychowanie w duchu wartości patriotycznych. Takie wychowanie, jak podkreślał wyniósł z domu rodzinnego, a przede wszystkim ze szkoły w Mielcu.
Zapewniamy, że będziemy pielęgnować wartości, o które Pan Tytus Wyczałek musiał walczyć od dziecka, narażając swoje życie i zdrowie. Odwaga, determinacja i wytrwałość w walce o wolną Polskę jest godna naśladowania i pochwały.